Piątkowe pozdrowienia

  • Drukuj

1.

Wsadzili 70 letniego dziadka do więzienia. 
Dziadek wchodzi do celi pełnej strasznych zakapiorów: 
- Za co cię posadzili dziadygo? 
- Za figle. 
- Za jakie k*rwa figle?! Co ty będziesz kit wciskał, gadaj zgredzie za co, bo po Tobie! 
- To ja to mogę pokazać - mówi dziadzio. 
- Ta? No to pokaż! - mówi zaintrygowany herszt celi. 
Dziadzio przeżegnawszy się bierze wiadro służące w celi za ubikację i puka w drzwi. 
Kiedy uchylił się judasz, dziadzio chlust zawartością wiadra przez judasz, odstawił wiadro na miejsce i stanął obok drzwi na baczność. 
Po chwili drzwi się otwierają, staje w nich gromada wku**ionych klawiszy, w tym jeden wysmarowany gównem, i mówią: 
- Dziadek, ty się odsuń na bok, żeby ci się przypadkiem nie oberwało.

2.

Był sobie Ślązak, który był strasznie bogaty i miał bardzo dobre serce. 
Pomagał biednym dzieciom jak i ludziom. 
jego jedyną wadą był jego wygląd. 
Był okropnie brzydki. 
Pewnego dnia pomyślał o operacji plastycznej, przecież miał dość pieniędzy. 
Zrobił więc sobie operację, wyglądał już dużo lepiej. 
Nazajutrz po owym wydarzeniu potrącił go samochód i zginął. 
Będąc w niebie spytał Boga: 
- Boże, czemuś mi to zrobił. Byłem dobry, pomagałem ludziom i chodziłem do kościoła! 
- Alojz!! Jo cie nie poznoł!!

3.

Żona wściekła na męża dzwoni na jego komurę: 
- Gdzie ty się szwędasz? 
On na to spokojnie: 
- Kochanie, czy pamiętasz ten sklep jubilerski w którym ci się podobał ten złoty naszyjnik z perełką? 
- Ależ oczywiście misiu - spuszcza z tonu żona. 
- No to jestem w knajpie obok.

4.

Przychodzi Tusk do wróżki i mówi: 
- Opowiedz mi o mojej przyszłości. 
- Widzę, że jedziesz odkrytym, długim samochodem, a wokół samochodu setki tysięcy Polaków. 
Donald się uśmiecha. 
Wróżka komentuje: 
- Widzę, że ludzie są bardzo zadowoleni, stoją z flagami, krzyczą radośnie i mają szczęśliwe twarze. 
- Kochają mnie... A czy ściskam im ręce? 
- Nie 
- A dlaczego? 
- Trumna jest zamknięta.

5.

Policjant zatrzymuje blondynkę za przekroczenie prędkości. 
-Dzień dobry. Widzi pani, co to jest? (pokazuje na radar) 
-Dzień dobry. Nie. Co to? Suszareczka? 
-He he he. Nie, proszę pani. To jest radar. I co my tu mamy? Widzi pani te cyferki? 
-140. Widzę. 
-No właśnie. Prawo jazdy proszę i dowód rejestracyjny samochodu. 
-Nie mam. 
-Jak to pani nie ma? 
-No, bo widzi pan, tak to wszystko się dzisiaj szybko działo...i ten samochód nie jest mój. 
-Jak to nie pani? 
-No tak, ukradłam go. Bo jak zabiliśmy tamtą kobietę, to trzeba było jakoś pozbyć się zwłok, a ja nie chciałam brudzić swojego auta, więc ukradłam to i zapakowałam zwłoki do bagażnika. I teraz tak szybko jadę, żeby jak najszybciej pozbyć się ciała. 
-To ma pani na dodatek trupa w bagażniku?! Proszę wysiąść, ręce na maskę i nie ruszać się! 
Policjant dzwoni po wsparcie: 
-Mam tu trupa w bagażniku, kradzież samochodu i przekroczenie prędkości. 
Za chwilę cała ekipa z ostrą bronią. 
Dowodzący podchodzi do kobiety: 
-Ma pani jakieś dokumenty? 
-Mam, ale w samochodzie w skrytce. Mogę wyciągnąć? 
Po czym sięga do skrytki, podaje dokumenty, prawo jazdy i dowód rejestracyjny samochodu. Wszystko w największym porządku. 
-Jak to, to nie jest kradziony samochód?! 
-Nie, skądże, to mój samochód. 
-To proszę otworzyć bagażnik. 
Blondynka otwiera bagażnik, a tam porządek, trójkąt ostrzegawczy na miejscu, koło zapasowe itp... 
Dowódca zdezorientowany: 
-No jak to, mamy zgłoszenie, że samochód kradziony, w bagażniku trup... 
-...i co jeszcze naopowiadał, może że niby prędkość przekroczyłam?