Wycieczka zagraniczna Seniorów Pożarnictwa z Zachodniopomorskiego

  • Drukuj

Turystycznym „HUBTOUR” ponownie wycieczkę. Tym razem do Hiszpanii przez południowa Francję w dniach 19-27.08.2017 r.

         Rozpoczęliśmy nie jak poprzednim razem w deszczu, ale za to we wczesnych godzinach rannych – 5.00 wyjazd ze Szczecina, chociaż dojazd do Szczecina nie obył się bez deszczu, nawet bardzo ulewnego.

         Ruszyliśmy punktualnie w kierunku Francji przez Niemcy, gdzie odtwarzalne źródła energii (wiatraki, panele słoneczne) zajmują dla nas niewyobrażalne przestrzenie.

Zanim dotarliśmy do naszego hotelu w Lloret de Mar na Casta Bravo, gdzie szwedzkie stoły przez kolejne cztery dni raczyły nas różnymi smakołykami, mieliśmy dwa noclegi w turystycznych hotelach z francuskimi śniadaniami. Takie rozwiązanie nie tylko ulżyło trudom podróży, ale przede wszystkim umożliwiło zwiedzić Lyon, Avignon i Arles. Było się czym zachwycać, podziwiać i oglądać, podobnie jak i w Katalonii, gdzie na budynkach i w oknach wisiało dużo narodowych flag symbolizujących dążenie do samodzielnego państwa.

Nie sposób opisać słowami wszystkiego co widzieliśmy, a do tego każdy ma własne preferencje.

Osobiście duże wrażenie zrobił na mnie Pałac Papieski w Avignon (jak się tam poruszono bez GPS) i słynny most Pont d’Avignon, o którym tak pięknie śpiewała pani Ewa Demarczyk.

         Nie mniej urocze są ogrody botaniczne w Blanes z widokiem na Morze Śródziemne, czy Girona ze śladami dzielnic żydowskich oraz Katedrą, w której podobno muchy zaatakowały i to skutecznie francuskich najeźdźców, a klasztor w Monserrat? No cóż to trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy. A z miasta piratów Tossa de Mar, gdzie stoi pomnik słynnej aktorki Avy Gardner  w stroju „Ewy”, można było nie tylko dotykać, podziwiać kształty, ale zabrać ze sobą na kliszy bądź telefonie.

Barcelona i Monaco zasługują na oddzielne potraktowanie.

Spacerowaliśmy słynnym deptakiem Las Ramblas, gdzie zaledwie kilka dni wcześniej miała miejsce tragedia, a potwierdzały to płonące znicze. W zamachu terrorystycznym zginęli ludzie pod kołami samochodu jadącego tym deptakiem. To przykre, że różne wyznania i narodowości walczą ze sobą. Nasze piękne przysłowie mówi: „zgoda buduje, a…”

         Przed wyjazdem na tą piękną wycieczkę, w naszych mediach usłyszałem, że Katalończycy zaczęli niechętnie traktować turystów, a przecież  to właśnie z nich żyją dostatniej niż pozostała część Hiszpanii. Poniekąd doświadczyliśmy tej niechęci na własnej skórze. Będąc już praktycznie przy autokarze przez stadionem olimpijskim, policjantka kategorycznie odesłała go w inne miejsce zaledwie kilkanaście metrów bliżej, ale musiał wykonać rundę objazdową.

Mimo osobistych kontaktów naszego przewspaniałego pilota Pana Bartka nie udało nam się obejrzeć dorobku Salvadora Dali w muzeum w Figueras oraz stadionu Camp Nou (FC Barcelona) ze względu na bardzo duże kolejki.

Uwagę przykuło otoczenie stadionu- to po prostu fabryka (pamiątki, akcesoria).

         Wszystko dobre, co się dobrze kończy.

Czas już wracać.

Po drodze Carcassone – miasto twierdza otoczone dwoma pierścieniami murów obronnych, a i tak aby zaskoczyć atakujących znaleziono sposób na wyjście poza mury przez studnie.

Pozostał przejazd przez Niceę do Monaco, a tu nie tylko kasyno, Pałac Książęcy, które zwiedzaliśmy, ale również ogrody egzotyczne z niesamowitą jaskinią – stalaktyty, stalagmity, nisze – coś wspaniałego. Stoi także charakterystyczny budynek, w którym można wynająć piętro do dyspozycji, basen oraz miejsce parkingowe i pokoje mieszkalne, na które wjeżdża się samochodem – windą.

Był to męczący dzień, jako że 9 godzin na nogach (kierowcy – obligatoryjny wypoczynek) i na 21 godzin do autokaru, aż do Szczecina – oczywiście z przystankami.

Wyjazd z Monaco w godzinach wieczornych w kierunku Włoch serpentyną w górę to widok Monaco, którego się nie zapomina – coś wspaniałego i te wille na zboczach „najbiedniejszych tego świata”, w tym naszego rodaka – Kulczyka.

         Na tym kolejnym turystycznym szlaku przejechaliśmy ok. 5 400 km i to ze styczniem (kol. January), a było ciepło, miło i wesoło, chociaż byli i tacy, którzy marudzili.

Kol. Alicja dotrzymała danego słowa i dysponowała tekstami piosenek. Tym razem chór „koncertował” na pierwszym poziomie autokaru z gościnnym występem kol. Eli.

Słowa uznania dla młodzieży, która utworzyła sobie klub dyskusyjny na schodach autokaru, ale i również podczas zwiedzania.

Ubolewać należy nad absencją kol. Stanisława. Nie będzie tym razem pięknego albumu.

Gratulować natomiast należy Prezesowi kol. Albinowi Piątkowskiemu i sekretarzowi kol. Władysławowi Surdy. To ich determinacja zaowocowała wspaniałymi doznaniami uczestników wycieczki.

Tradycyjnie już Prezes nas żegnał i witał.

BARDZO DZIĘKUJEMY!

Wyrażam również nadzieję, iż będę kolejne wycieczki, na które zapraszamy koleżanki i kolegów. Zapewniam, że warto, bo w naszym środowisku z tej okazji nie tylko wymieniamy doświadczenia, ale i spotykamy „starych” znajomych, tym razem często z rodzinami.

BARDZO DZIĘKUJEMY załodze biura turystycznego, a szczególnie pilotowi Panu Bartoszowi Półtorak, a jednocześnie gratulujemy córki oraz wirtuozom kierownicy. Do zobaczenia!

Nie tylko własne spontaniczne spostrzeżenia i uwagi

opisał Hieronim Kosecki